Przepraszam, przepraszam, przepraszam!!!! Wiem, że miało to być już dawno, ale przez szkołę nie miałam czasu:( . Jest to coś a'la prolog. Takie wprowadzenie. Nie ma tu żadnej akcji, ale dzięki tym informacjom będziecie wiedzieli o co chodzi w dalszych rozdziałach. Jest to opis relacji rodzinnych Kasi i jej mamy- Małgorzaty.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
(Pisane z perspektywy Małgorzaty, gdy Kasia ma ok. siedmiu lat. Tak jakby przeszłość)
Prolog
-Mamo! Mamo!- do kuchni, gdzie właśnie
piekłam placka wpadła moja kochana Kasieńka.
-Tak, córciu?
-Kiedy przyjeżdża wujek Jacek??!!-
zapytała z wielką ekscytacją. Ehh… Ona go wręcz uwielbia. Uśmiechnęłam się na
tę myśl. Od zawsze doskonale rozumiała się z moim kuzynem. Gdy tylko
przyjeżdżał, cieszyła się jak nienormalna i zaczynała skakać po domu, jak
nakręcana zabaweczka.
- Oh! Nie wiem Kasiu-zaśmiałam się.-
Może za tydzień do nas wpadnie, jak będzie wracał z lotniska.
-Tak! Tak! Tak!!!!- no i jak już
wcześniej wspomniałam, ta mała siedmioletnia dziewczynka zaczęła biegać dookoła
mebli.
-Hahahaha- wybuchłam śmiechem.- Kasiu,
przestań biegać. I to już-rozkazałam nadal się uśmiechając. Cieszyła mnie jej
radość, ale przecież nie mogę pozwolić by sobie zrobiła krzywdę! Jak będzie tak
hasać to w końcu coś sobie złamie.
Nagle dziewczynka zatrzymała się
gwałtownie tuż przede mną i z uśmiechem na pięknej twarzyczce zapytała:
- Maaaaamuuuuś? A mogę zadzwonić do
babci Jadwigii??? Proooooszęęęęę…..
-Oj, kotku no… Po co znowu chcesz
dzwonić do babci?
- Żeby powiedzieć, że przyjeżdża wujek
i że chciałabym żeby było słonko na niebie!!!
-Hahaha. Kochanie, myślisz, że jak
poprosisz babcię o słonko to ono się pojawi? Już ci przecież kiedyś
tłumaczyłam, ze pogoda od tego nie zależy- uśmiechnęłam się do niej pobłażliwie,
kręcąc głową. Jakiś czas temu „odkryła”, że jak poinformuje babcię, jaką by
chciała pogodę to taka będzie. Starałam się jej wybić coś takiego z głowy, no
ale dziecko wie swoje i nikt nie jest w stanie jej przekonać.
-A właśnie, że tak! A ty mi nie
wierzysz!- zbulwersowała się. – Pamiętasz, jak mówiłam kiedyś babci, że
chciałabym aby w moje urodziny było słonko?- spytała.
- Tak, pamiętam.
- To było słonko?
-Było.
- No właśnie!- uśmiechnęła się tryumfalnie.
– A pamiętasz, jak chciałam, żeby spadł śnieg? Powiedziałam o tym babci i na
drugi dzień już mogłam jeździć na sankach. Albo jak kiedyś chciałam zobaczyć
grad, to po chwili on zaczął padać, a przecież wcześniej było słonko!- nadal
obstawała przy swoim.
- Oh, córeczko. Pogoda jest zmienna,
tak jak kobieta. Rano może padać deszcz, a już po obiedzie słońce może mocno
przygrzewać. Babcia nie ma wpływu na pogodę.
- Ma! Ja wiem swoje!- ale uparta!
Chociaż, muszę się przyznać w głębi ducha, że gdy byłam w jej wieku też tak
myślałam. Później dopiero zrozumiałam, że nikt nie ma władzy nad pogodą. Mimo
wszystko, gdy mi bardzo zależało na jakimś wyjeździe w wakacje, mówiłam o tym
babci Jadwidze. Tak na wszelki wypadek… Grrr…. Jestem zła na samą siebie, że w
ogóle dopuszczam do siebie takie myśli. Przecież to niemożliwe!
-To mogę zadzwonić?- z rozmyślań
wyrwał mnie głoś Kasi.
-Możesz-odpowiedziałam i wręczyłam jej
słuchawkę telefonu z już wybranym numerem.
-Dziękuję!!- pisnęła uradowana i pocałowała
mnie w policzek.
Zaśmiałam się i z powrotem zabrałam
się za robienie placka. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego Kasia tak dobrze
dogaduje się z moją babcią i kuzynem. Starsza córka- Natalia zwyczajnie ich
lubi, ale Kaśka ich UWIELBIA. To dobrze, wiem… Tyle, że ma z nimi nawet lepszy
kontakt niż z domownikami. Kocham tę dwójkę, lecz zawsze byli trochę inni od
reszty. Jacek zawsze wiedział co myślę. Nawet, gdy nikomu o tym nie mówiłam. Jako
pierwszy wiedział w kim się kochałam, kogo lubiłam, a kogo nie. Co się stało w
szkole i dlaczego nie chciało mi się z nikim gadać. Jako pierwszy przychodził i
mnie pocieszał, gdy ktoś sprawił mi przykrość. Mimo, że stało się to 20 minut
temu. Wystarczyło, że znalazłam się z nim w tym samym pomieszczeniu, a on nie
musiał o nic pytać. Wiedział wszystko, jakby umiał odczytywać moje myśli i
odczucia. Było to strasznie wkurzające, zwłaszcza gdy chciałam coś przed nim ukryć,
jak np. to że zakochałam się w jego koledze…
-Hahahaha- zaśmiałam się, wkładając ciasto
z truskawkami do piekarnika.
Stał się on moim przyjacielem i
powiernikiem. Później nawet nie starałam się maskować moich myśli w jego
obecności. Pomagał mi jak mógł. To on wyciągał mnie z największych tarapatów.
A babcia? W sumie, to ona mnie
wychowała. Mama lubiła się zabawić. Była przecież jeszcze młoda- miała zaledwie
17 lat, gdy mnie urodziła. Nie będę ukrywać tego, że nasze kontakty nie należą
do najlepszych. Nie zna mnie. Nie chciała się mną opiekować, ani zajmować.
Uważała, że na to będzie miała czas, jak będzie starsza. Babcia siłą rzeczy
musiała przejąć jej wszystkie obowiązki. Tak bardzo chciałam, żeby mama mnie
kochała. Z tatą „zerwała”. Potem, gdy miałam już 13 lat znalazła sobie innego partnera.
Zaszła w drugą ciążę. Kupili razem ładny domek na obrzeżach miasta. Wtedy nagle
sobie o mnie przypomniała. Przecież ma jeszcze córkę, która musi z nią
zamieszkać. Prosiła, tłumaczyła, rozkazywała, szantażowała, a nawet biła gdy
była zła, bo nie chciałam z nią mieszkać. Czułam się niekochana i ona tego już
nigdy nie zmieni. Nie było dla mnie miejsca w jej życiu na samym początku.
Zrozumiałam to i byłam zła. Ona już nigdy tego nie odbuduje.
Tata się starał, od zawsze był. Mimo,
że założył swoją rodzinę to nie zaniedbywał mnie i często się ze mną
kontaktował. Poznałam jego żonę i moje przybrane rodzeństwo. Dobrze się z nimi
dogaduje. Nawet przez jakiś czas tam mieszkałam, lecz wolałam być przy boku babci.
To cudowna kobieta. Fakt, trochę mnie irytuje to, że jest inna, i to z tą
pogodą… ale ją kocham.
- Pik!Pik!- z rozmyślań wyrwał mnie
odgłos piekarnika. Wyjęłam ciasto, a cudowny zapach rozniósł się po całym domu.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za wszystkie błędy. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Jak to już w prologach bywa, nie ma tu niczego ekscytującego czy też wciągającego, ale obiecuję że już w 1 rozdziale jest od razu akcja:)
Pozdrawiam, invisible;)