poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 3

Rozdział 3

   -Niektóre odłamki szklą cały czas tkwiły w jej ciele, a nad nią wisiała wczepiona w ścianę lotka, z której skapywała krew Mirandy. Problem w tym, że to nie była zwykła lotka, zwykła krew, a tym bardziej zwykła dziewczyna.

        Kasia zaczęła się budzić. Lekko otworzyła oczy i zaskoczona stwierdziła, że nie jest u siebie w domu. Gdy ta myśl zawitała w jej głowie od razu oprzytomniała i wstała na równe nogi.
    - Budzi się! – krzyknął jakiś głos. W ułamku sekundy przy łóżku, na którym spała pojawił się przystojny chłopak. To ten sam co był w sklepie zoologicznym. Kasia pamiętała wszystko jak przez mgłę.
    - Idę, już idę- odpowiedział mu kolejny głos.
Dziewczyna chciała szybko się stamtąd wydostać i poczęła rozglądać się, w którą stronę by tu uciec, lecz tajemniczy chłopak ją zatrzymał.
    - Powoli! Siadaj i na razie się nie podnoś. Teraz możesz się czuć w miarę dobrze dzięki lekom przeciwbólowym, ale za jakąś godzinę one przestaną działać, a wtedy nie będzie ci za wesoło.
    - Już nie jest pomyślała.
    - Uwierz mi – powiedział i uśmiechnął się współczująco. Posłuchała go i powoli usiadła. Jej głowę przeszył potworny ból.
    - Ughh… Ale boli- powiedziała łapiąc się za głowę.
    - No właśnie między innymi o tym mówiłem. Trzymaj - powiedział podając jej szklankę z jakimś płynem ze stolika koło łóżka. – Wypij to. Widząc jej minę chłopak zaśmiał się.
    - Nie bój się, to tylko aspiryna.
  Dziewczyna zrobiła co kazał, po czy, zaczęła się rozglądać dookoła. Znajdowała się w średniej wielkości pokoju. W jego kącie stało biurko z laptopem. Obok była jedna szafa a na przeciwległej ścianie druga.
      Do pokoju wszedł starszy mężczyzna, ubrany w zwykłe jeansy i koszulę w kratę. Kasia rozpoznała w nim człowieka, który podał zastrzyk uspokajający dziewczynie ze sklepu. Siedziała wystraszona tym wszystkim co się wydarzyło, skulona na kanapie. W zupełnie obcym dla niej miejscu, z zupełnie obcymi ludźmi. Bała się… Znowu!
     Mężczyzna odsunął sobie krzesło od biurka i usiadł na nim zwracając się do dziewczyny:
    - Witam.
    - Yyy… Dzień dobry?- Kaśka nie była pewna co ma odpowiedzieć.
    - Czy pamiętasz co się stało zanim straciłaś przytomność?- przeszedł od razu do sedna.
    - Yyyy… No… Tak jakby… ale, yyy… No ja nie wiem co się tam właściwie stało… - jąkała się ze zdenerwowania i zbyt wielu emocji. Bała się, że gdy przyzna, iż pamięta większość, coś mogą jej zrobić.
   - Nie musisz się bać- powiedział chłopak kładąc dłoń na jej ramieniu w celu dodania otuchy.
   - Powiedz prawdę. My i tak się dowiemy- westchnął starszy mężczyzna.
   - Kim pan jest?-  odbiegła od tematu, bo nie chciała odpowiadać na te wszystkie, dziwne pytania.- Co ja tutaj robię? Dlaczego wszystko mnie boli?- pytania wylatywały z ust szatynki z prędkością karabinu.
   - Ehh…- westchnął mężczyzna. -  Chyba masz rację. Najpierw tobie należą się jakiekolwiek wyjaśnienia. Ale później to ja pytam a ty odpowiadasz, zgoda?
   - No… Dobrze  –  dziewczyna zgodziła się po chwili namysłu. W końcu i tak się stąd sama raczej nie wydostanie. Nawet nie ma pojęcia gdzie się znajduje.
   - Co chcesz wiedzieć?
   - Wszystko. Zaczynając od tego co ja tutaj robię, przez to co się stało i po to kim pan jest!! - dziewczyna nie wytrzymała już tego napięcia i zaczęła się unosić.
   - Ok, a więc od początku będzie chyba najprościej- uśmiechnął się. – Ja jestem Robert, a to jest mój wnuczek Jakub- przedstawił wskazując kolejno na siebie i chłopaka. – Tamta dziewczyna, której możesz nie pamiętać to Miranda.
   - Kim wy do cholery jesteście?! – przerwała mu. - Jakimiś mutantami czy może kosmitami?! Ta dziewczyna to na pewno nie normalny człowiek! Ona jest niebezpieczna!
   - Tak, samo jak Kuba- odpowiedział ze stoickim spokojem. 
Dziewczyna z przerażeniem spojrzała na chłopaka, który przez cały ten czas stał za nią.
   - Dziadku! Nie strasz jej!- skarcił go, po czym zwrócił się do dziewczyny z uśmiechem. – Nie słuchaj go. Nic ci nie zrobię. Jesteś bezpieczna. Robert zignorował spojrzenie wnuka i kontynuował dalej.
   - Nie wiem, czy będziesz w stanie zrozumieć to kim jesteśmy i czym się zajmujemy… - zakłopotał się.
   - Postaram się. Jestem bardzo inteligentną osobą.
   - Nie wątpię. Jednak uważam, że ta wiedza nie jest ci niezbędna. To może ci przysporzyć tylko problemów, a tego nie chcemy. Gdy tylko twoje samopoczucie się polepszy odeślemy cię do domu i … - nie dane mu było dokończyć.
   - Słucham?! Proszę pana! Ja, jak przykładny obywatel udaję się do sklepu, a tam zostaję zaatakowana przez jakąś chorą psychicznie dziewczynę, która chce mnie poharatać nożem – rozpoczęła wyliczanie.  - Potem rzuca mną o ścianę, jakbym była co najwyżej małym ptaszkiem. Mdleję i budzę się obolała z wieloma ranami na całym ciele w obcym miejscu, wśród jakichś obcych mi ludzi, gdzie, można powiedzieć, że jestem przetrzymywana- rozpędziła się dziewczyna. - I pan mi mówi, że to nie moja sprawa?! - podsumowała swoją wypowiedź.
   - Dokładnie- odparł ze spokojem. - Jeśli dobrze pójdzie, to już więcej się nawet nie spotkamy. Jednak na wszelki wypadek zapisaliśmy ci w komórce nasze numery.
   -Wie pan co?
   - Tak?
   - Już nawet pominę fakt, ze nie powinniście dotykać mojej komórki. Czy mógłby mi pan chociaż powiedzieć, jak długo tu leżałam i dlaczego się tu znalazłam?
   - Przynieśliśmy cię do mojej pracowni, ponieważ byłaś nieprzytomna. Ze względu na niecodzienne okoliczności nie było mi na rękę wzywanie pogotowie i policji. Poza tym to przez moją wnuczkę a jego siostrę jesteś w takim stanie.
     Dziewczyna z zaskoczenia aż zaniemówiła. Nie mogła uwierzyć, że są oni spokrewnieni z tą wariatką. Chciała jak an szybciej opuścić to miejsce.
   - Co do tego jak długo tu jesteś. Od wczoraj po południu, całą noc i ranek. Mamy teraz czwartek- urwał i spojrzał na zegarek, który miał na nadgarstku- godzinę 15:42.
Tym razem Kaśce nie tylko odebrało głos ale i otworzyło buzię ze zdziwienia.
   - Przecież moja mama na pewno odchodzi od zmysłów! Co ja jej powiem?! Ona mnie chyba zabije!- pomyślała.
   - Kuba za chwilę cię odprowadzi do wyjścia, bo zapewne nie chcesz siedzieć tu dłużej niż to konieczne.
   - Nie - tylko tyle była w stanie wykrztusić.
   - No właśnie- staruszek uśmiechnął się przyjaźnie, lecz w następnym momencie spoważniał. – Musisz mi obiecać, ze gdyby działo się z tobą coś dziwnego, gdybyś odkryła jakąś nieprawidłowość, OD RAZU – powiedział z naciskiem- zgłoś się do mnie. To naprawdę ważne. Popatrzyła się na niego dziwnie.
   - Co niby miałoby mi się dziać?
   - Nie pytaj. Po prostu uważaj.
  - Co on taki tajemniczy?- pytała się w myślach Kaśka. Kiwnęła twierdząco głową.
   - Chodź- zwrócił się do niej Kuba. Szatynka wstała i nie żegnając się, udała za nim.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 2 dni później

   - I jak dziadku? – zapytał się chłopak podchodząc do Roberta. Stał on właśnie w laboratorium. Sprawdzał różne fiolki i wyniki. Podniósł jedną wysoko.
   - Nie wygląda aby krew Mirandy zmieniła coś w jej krwi- odpowiedział zamyślony.
   - To chyba dobrze? – ucieszył się Kuba. Żal mu było tej dziewczyny. Nic takiego nie zrobiła a spotkało ją coś takiego. Na pewno nie zalicza tego do najprzyjemniejszych wspomnień.
   - Owszem. Jej krew się nie zmieniła, ale musimy jeszcze trochę poczekać. Albo mam zwidy, albo pomieszałem próbki.
   - Co? Dlaczego?- Bo jak już mówiłem, nie wygląda na to aby krew twojej siostry zmieniła krew tej dziewczyny. Zdaje mi się, że ona uaktywniła w niej jej skrywaną energię. Trzeba sprawdzić jej drzewo genealogiczne. Sądzę, że ktoś z jej przodków należał do nas… I wcale nie był podrzędnym sługą. Znajdował się na szczycie piramidy - oświadczył stale oglądając co chwila zmieniającą się fiolkę.





Bardzo Was przepraszam za tak nudny rozdział. Zdaję sobie sprawę, że nawet jego długość nie rekompensuje braku akcji:( No, ale niestety bez informacji zawartych w nim nie da rady:) 
Oceniajcie i komentujcie:)

9 komentarzy:

  1. Oj, chyba ktoś tu o mnie zapomniał...
    Prosiłam o informowanie o pojawiających się notach. Dobrze, że akurat byłam na BRAVO, bo nawet na myśl by mi nie przyszło, że coś napisałaś. xD

    No! Aż przyjemniej się czyta, kiedy myślniki oddzielone są spacją, a akapity tak pięknie ''ubarwiają'' tekst. ^^ Widzę jeszcze, że podkoloryzowałaś myśli głównej bohaterki. No, dobrze, dobrze. ^^

    Rozdział wcale nie jest taki zły. I nie jest też nudny. Dowiadujemy się (co prawda na końcu, ale jednak) bardzo istotnej rzeczy, iż nasza Kasia należy do jakiegoś ''specjalnego'' rodu. W dodatku nie byle jakiego.

    Może jednak zaczniesz mnie informować, co? xD Byłabym za to bardzo wdzięczna. ^^

    Tym razem jednak nie na BRAVO, a na stronie:

    http://psychokinetyczka.blogspot.com/

    w zakładce ''FAQ / SPAM / NN''.

    Pozdrawiam serdecznie,
    GeminiGirl...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, ze ci się podoba:) Jakże bym mogła zapomnieć??!! Ubiegłaś mnie i wcześniej wpadłaś na mój post:P Oczywiście będę Cię informować o nowych rozdziałach :)

      Usuń
  2. Myślę, że dialogi masz w sumie dobre, a fabuła powoli, mozolnie idzie do przodu, jednak musisz skupić się też na opisach. Postaraj się bardziej skupiać na otoczeniu w jakim znajdują się bohaterowie, na ich uczuciach, emocjach, doznaniach, wzajemnym traktowaniu. Opisuj ich szczegółowo: jak wyglądają, jak się w danym momencie czują, jak się poruszają, jakie mają specyficzne znaki. Takie szczegóły są bardzo ważne, bo czytelnik może sobie wyobrazić wszystko dokładniej. Większych zastrzeżeń nie mam, aczkolwiek musisz nieco rozpędzić akcję. Myślę, że do tego już sama doszłaś.
    W każdym razie... mam nadzieję, że i ty znajdziesz czas na wpadnięcie do mnie i szczerze ocenienie. Nie szczędź proszę krytyki.
    Pozdrawiam.
    Sherry.

    http://fantasies-sherry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest dobrze. Fabuła powoli się rozwija, ale przerwałaś w takim momencie, że moja dusza krzyczy: WIĘCEJ! CHCĘ WIĘCEJ!
    No po prostu chcę więcej i nic nie mogę na to poradzić, ale Ty potrafisz - dodając kolejną część.

    Tam na końcu, kiedy ona się żegna wpadła Ci pomyłka, wcześniej piszesz, że on ma na imię Kuba, a jak on się do niej zwraca, gdy chce ją odprowadzić do wyjścia piszesz Kamil, poza tym, nic więcej nie zauważyłam.

    Pozdrawiam. : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaciekawiło mnie będę odwiedzać częściej Zapraszam do mnie http://opowiadambajkii.blog.pl/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się ten motyw tajemniczości jaki wprowadzasz do tekstów, tylko przyznam że jest to odrobinę chaotycznie.
    Te wszystkie 3 rozdziały można było uznać za jeden, taki wprowadzający.
    Mogła byś trochę bardziej to rozbudować i dopracować bo kilka Błędów stylistycznych też by się znalazło.

    Jednak masz talent i pomysł co warto rozwijać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, naprawdę świetnie piszesz, podziwiam cię. przeczytałam wszystko od początku. 10/10. tylko dodawaj nowe notki, bo znecasz sie nade mną. zapraszam do siebie. http://ciemnajaskiniapsychopatki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń